czwartek, 18 września 2014

+18po22 vol.2



Osiemnastka po 2dziestej2giej. Tak, fajnie to brzmi. :)

Dobry wieczór. Jakież nastroje panują? Wszyscy w euforii po zwycięstwie Polaków nad Rosjanami w piłkę siatkową uderzaną dłońmi głównie? Jakże erotyki mogą się równać takiej dozie sportowych emocji? Cóż… spróbujmy się spróbować.

Przed nami druga odsłona tego cyklu. W pierwszym wpisie, który znajdziecie TUTAJ, miało być delikatnie, a wyszło tak, że wyszło z grubej rury. Chociaż grube rury i erotyki… ok., ok., skojarzenia na bok.
Wyszło mało subtelnie, o. Więc dzisiaj będzie, mam nadzieję, subtelniej. Delikatniej. Podobnie smacznie, bo też owocowo, ale mniej nieco.
Już niektórzy pewnie się domyślają, cóż się za chwilkę pojawi. Mój pierwszy erotyk.

Jeszcze słówko o inspiracjach. A tutaj, nie kto inny, jak tylko wałkowany przez licealne (chyba dobrze pamiętam) podręczniki języka polskiego pan Leśmian. Bolesław Leśmian. Pozwolę sobie przytoczyć najpierw jego chruśniak, którego pierwsza zwrotka łaziła mi po głowie podczas pisania. Bo i dobrej poezji nigdy za wiele.


Leśmian Bolesław

W malinowym chruśniaku

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szapcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.

I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.



Ech, cudownie, smacznie i nastrojowo. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, gdyż po tym utworze mój skromniutki wierszyk wyda się jeszcze skromniejszy niż jest, ale cóż, kobyłka u płotu. Przedstawiam… nie, nie przedstawiam. Zapraszam wszystkich na…


Truskawkobranie

Trzeba się budzić, mokry poranek
Splecione dłonie w uścisku krwawym
Te dłonie pokryte krwią truskawek
Usta błądzące po ciele całym
Tak czerwone - truskawkowo krwawe
Oddechem drżące ciepłe powietrze
Oczy Twe senne, słodkie, niemrawe,
Patrz w moje oczy, oczy nie lepsze.
Od ciał wilgoci palce wilgotne
Pachnie wkoło uczucie rozlane
Woń na języku - znaki ulotne
To smak truskawek, czy pożądanie?

Życzę truskawkowych snów!

2 komentarze:

  1. Zastanawiające, że rajskim owocem pokusy nie została malina, truskawka, wiśnia czy też inny czerwony owoc. Wiersz, choć z początków twórczości ma w sobie słodką nutę, na którą trzeba się uśmiechnąć z rozmarzeniem. Leśmian i jego chruśniak- pozycja niezastąpiona! :] Cud malina po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak zwykle pokrótce. Nie lubię krwi, ale truskawki lubię. Ładnie
    I.

    OdpowiedzUsuń