Osiemnastka po 2dziestej2giej. Tak, fajnie to brzmi. :)
Dobry wieczór. Jakież nastroje panują? Wszyscy w euforii po
zwycięstwie Polaków nad Rosjanami w piłkę siatkową uderzaną dłońmi głównie? Jakże
erotyki mogą się równać takiej dozie sportowych emocji? Cóż… spróbujmy się
spróbować.
Przed nami druga odsłona tego cyklu. W pierwszym wpisie,
który znajdziecie TUTAJ, miało być delikatnie, a wyszło tak, że wyszło z grubej
rury. Chociaż grube rury i erotyki… ok., ok., skojarzenia na bok.
Wyszło mało subtelnie, o. Więc dzisiaj będzie, mam nadzieję,
subtelniej. Delikatniej. Podobnie smacznie, bo też owocowo, ale mniej nieco.
Już niektórzy pewnie się domyślają, cóż się za chwilkę
pojawi. Mój pierwszy erotyk.
Jeszcze słówko o inspiracjach. A tutaj, nie kto inny, jak
tylko wałkowany przez licealne (chyba dobrze pamiętam) podręczniki języka
polskiego pan Leśmian. Bolesław Leśmian. Pozwolę sobie przytoczyć najpierw jego
chruśniak, którego pierwsza zwrotka łaziła mi po głowie podczas pisania. Bo i
dobrej poezji nigdy za wiele.
Leśmian BolesławW malinowym chruśniakuW malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiemZapodziani po głowy, przez długie godzinyZrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisioryI szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.Duszno było od malin, któreś, szapcząc, rwała,A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoniOwoce, przepojone wonią twego ciała.I stały się maliny narzędziem pieszczotyTej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebieNie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
Ech, cudownie, smacznie i nastrojowo. Nie wiem, czy dobrze
zrobiłem, gdyż po tym utworze mój skromniutki wierszyk wyda się jeszcze skromniejszy
niż jest, ale cóż, kobyłka u płotu. Przedstawiam… nie, nie przedstawiam.
Zapraszam wszystkich na…
TruskawkobranieTrzeba się budzić, mokry poranekSplecione dłonie w uścisku krwawymTe dłonie pokryte krwią truskawekUsta błądzące po ciele całymTak czerwone - truskawkowo krwaweOddechem drżące ciepłe powietrzeOczy Twe senne, słodkie, niemrawe,Patrz w moje oczy, oczy nie lepsze.Od ciał wilgoci palce wilgotnePachnie wkoło uczucie rozlaneWoń na języku - znaki ulotneTo smak truskawek, czy pożądanie?
Życzę truskawkowych snów!
Zastanawiające, że rajskim owocem pokusy nie została malina, truskawka, wiśnia czy też inny czerwony owoc. Wiersz, choć z początków twórczości ma w sobie słodką nutę, na którą trzeba się uśmiechnąć z rozmarzeniem. Leśmian i jego chruśniak- pozycja niezastąpiona! :] Cud malina po prostu.
OdpowiedzUsuńJa jak zwykle pokrótce. Nie lubię krwi, ale truskawki lubię. Ładnie
OdpowiedzUsuńI.