sobota, 18 listopada 2017

+18po22 vol.19

Hej!

Nastąpiły te długie, jesienne wieczory, co? Pada, zimno, mgliście, ogólnie jesień w tym najgorszym wydaniu. Całe szczęście, że mieliśmy przez chwile chociaż namiastkę tej Pięknej, tej Złotej.

I co tutaj robić, skoro tak paskudnie na zewnątrz? Sposobów jest kilka, a jednym z ulubionych widmowych jest rozgrzewanie kości za pomocą kaloryfera i duszy za pomocą alkoholu. No dobra, przyznam się teraz, że ostatnimi czasy nie stosuję tego sposobu rozgrzewania się, ale niezmiennie pozostaje on moim ulubionym.
:)

Niezmienne też pozostaje jedno... jesień, jak żadna chyba pora, nastraja do pisania. Tak, to prawda. Weźmy na przykład takie mgły. Wiecie, jak łatwo się pisze po spacerze mglistym lasem? To mleko wśród pni uruchamia wyobraźnię, klaustrofobiczne uczucie osaczenia napawa przyjemnym lękiem. Niby wiesz, że nic tam nie ma, ale oglądasz się, gdy któraś z kropli zbyt głośno rozbije się o ściółkę.

A nuż coś wychynie spośród drzew, załatwiając Ci ostatni listopad w życiu?