środa, 30 marca 2016

Różana Parafka

Hej!

Pozdrawiam w marcu, jeszcze w cieple marcowego wieczoru. W marcu jak w garncu, powiadają... a dzisiaj było iście wiosennie. Paskudna wiosna rozgrzewała kości marcowym słońcem, aby później zniknąć za zasłoną chmur...
Piszę to, aby za jakiś czas przeczytać post i przypomnieć sobie okoliczności pisania.To tak samo jak z Parafką... chociaż po tak długim czasie, jaki minął od procesu tworzenia, pamiętam tylko wspomniany wcześniej balkon i słońce, to i tak miło mi się wraca do tych parafkowych czasów.

Ale nie będę dzisiaj się rozpisywał o Parafce... obiecałem przecież w ramach rekompensaty jakiś tworek. A będzie to nie byle co, a najświeższa świeżynka ze świeżynek. Coś z mojego ostatniego wypadu w Biesy... coś, co być może przypadnie Wam do gustu.

Hmm... więc kolejność następująca: Najpierw dwie sceny z Parafki, potem foteczka z Wetlińskiej, a potem tworek z "uszczykówgórnych".

Zapraszam do lektury!

czwartek, 3 marca 2016

Różana Parafka

Hej!

No i luty w tym roku nie miał 30 dni, chociaż starał się z całych sił to nadrobić: stękał i sapał, ale wykrzesał z siebie tylko 29 dni...
Dodatkowy dzień to całkiem sporo, nie uważacie? Dlatego należą się lutemu oklaski za to próbowanie co cztery lata. To jest dla niego taki DodatkowoDniowyMundial.
Ale już koniec żarcików, gdyż Parafka powinna być na bloku od jakiegoś czasu, a tutaj jak jej nie było, tak nie ma... pojawia się dopiero teraz. Ale ale, cóż my tam mamy. Aha! Akt trzeci! No, przebyliśmy już dwadzieścia scen poprzednich dwóch aktów, za chwilkę wszystko się skończy!

Wiecie, że teraz wcale nie chcę, aby się skończyło? Co prawda to jeszcze aż dziesięć scen, aż pięć miesięcy spotykania się z Parafką, ale cóż... świadomość, że zbliżamy się do finału, że jest już teraz coraz bliżej niż dalej, jakoś nie poprawia mi nastroju. Ale może to i dobrze? W końcu nawet Niekończąca się opowieść miała jakiś tam koniec.
Może zacznie się coś nowego... kto wie? :)

Zapraszam na sceny pierwszą i drugą aktu trzeciego. Życzę dobrej zabawy.