Z całkiem sporym poślizgiem ale w końcu ląduje na blogu post osiemnastkowy!
Naprawdę chciałem go wrzucić po 22:00 wczoraj, jednak środki komunikacji różnorakie skutecznie uniemożliwiły mi powrót do komputera i dostęp do zeszytu z rymowankami...
Już, już leci wiersz. Chociaż... jeszcze zanim on nastąpi, słówko odnośnie tych wszystkich plusosiemnastek. Może powinienem już na początku podać wikipediowską (najlepiej) definicję erotyków...
Erotyk (gr. erotikós ‘miłosny’) — poetycki utwór liryczny o tematyce miłosnej, w ciągu wieków ulegający zmianom. Erotyk akcentuje miłość zmysłową, charakteryzującą się głębią uczuć i pasją.
(wikipedia.org)Czytając różne erotyki doszedłem do wniosku, iż trzeba wejść w wiersz jak w intymną chwilę, niespiesznie i z uczuciem, rozważać wszystko na wiele sposobów, bo na wielu płaszczyznach się on odbywa... i chociaż wiem, że niektórzy oczekiwaliby od tego cyklu czegoś bardziej pikantnego, to głównie subtelne będą moje wierszyki tutaj... nie chcemy przecież popadać w słowną pornografię.
No dobrze, chcemy. I niedługo taką słowną pornografię zaprezentuję. Ale jeszcze nie dzisiaj i nie za miesiąc. Cierpliwości i... wzrostu erotycznego apetytu.
A tymczasem, bez ociągania się, bo już jestem spóźniony, przedstawiam kolejny tworek.
Żar
Twego ognia nie poskromię.
"Otwórz usta swe szeroko
wleję się w ciebie głęboko..."
Wszystko spalisz, spłonę... Spłonę!
Już od pierwszej chwili aktu
Brak wyczucia, brak ci taktu!
W morzy żaru wolno tonę,
Wkoło skwaru wiry, iskry
"I oddechu twego świsty
Które zastępują mowę."
Chociaż mówię, ma bogini,
Ty nie słuchasz. "Mów na migi!
Mów oczyma! Z chęcią wchłonę
Każdą kroplę pożądania,
Łzy z rozkoszy, rozkosz łkania,
Namiętność z ciebie wytopię,
Będziesz krzyczał: Od początku!
I znów pchał ręce do wrzątku!
Nie chcesz?" Coraz mocniej pragnę
Aby żar ust twych nieznośny
palił język, darł wnętrzności
Nurt szaleństwa, w który wpadnę.
I nie zbudzę się nim znowu
Nie poczuję twoich szponów.
Nim słów słodkich nie usłyszę.
I uwierzę w nie naiwnie
Gdy sobą otoczysz zwiewnie...
I znów przerwą błogą ciszę
Nasze jęki, w rytm oddechów
Mogę płonąć wieki wieków.
O maj Gat!
OdpowiedzUsuńTy niewyżyty poeto!
A niech Ci będzie.
Podniecające to to nawet trochę jest...
I.
Wiele we mnie niewyżycia, wiele tego zostało przelane do zeszytu.
UsuńZobaczyta, zobaczyta jeszcze...
Lubię tempo w jakim płynie ten wiersz, oraz dialog- niby jasny, ale wszystko i tak się miesza. W pewnym momencie już nie wiadomo kto, co, jak, ale.. tak chyba powinno być.
OdpowiedzUsuńBo w pewnym momencie wszystko się miesza. I już nie wiadomo, kiedy to głowa ląduje na dywanie, a plecy parzy chłód drewnianych klepek parkietu...
UsuńPoszukuję utraconego, tytułowego żaru. Ten wiersz uświadomił mi, jak dawno nic we mnie nie "płonęło", jak bardzo wypalonym można być człowiekiem.
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana, panie poeto.
// Dziewczę