sobota, 10 stycznia 2015

Inspiracje vol.7

Hej!

Witam wszystkich w nowym roku. Jeszcze nie miałem okazji tego zrobić tutaj, na blogu. Co prawda na fejsiku już się przywitałem, ale to nic w porównaniu z przywitaniami tutaj.
Tutaj wszystko ma jakąś taką inna otoczkę. Dla mnie to magiczne miejsce, a "wystrój wnętrza", którego jesteście świadkami, trafia w moje wyobrażenia... to głównie dzięki "Śmierci, Która Mówi", za co jej szczególnie dziękuję.

Jak zaczął się wam ten rok? Jak skończył się poprzedni? Czy były fajerwerki na niebie i w głębi duszy? Czy niektórzy wraz z Nowym Rokiem rozpoczęli to mistyczne "nowe życie"? :)

Inspiracją do tworzenia może być wiele rzeczy, jak to zdążyliśmy się już przekonać w poprzednich sześciu odsłonach cyklu. Ostatnio przekonałem się, iż dla mnie niezwykle płodnym twórczo okresem jest czas... smutku.
Niewypowiedzianego, nienormalnego, przytłaczającego, absurdalnego i niechcianego na dłuższą metę smutku. Tak, serio. Melancholia pobudza we mnie pewne instynkty obronne, budzi uśpione działa przeciwsmutkowe i ładuje je twórczymi pociskami. A przez okopy zalewane melancholią przetacza się coraz głośniejszy gwar rozkazu: "Pisz... pisz... pisz..."
No i piszę. I zwykle melancholia nie trwa zbyt długo. Czasami chciałoby się, aby nawet potrwała, bo tak fajnie się wtedy tworzy.

Cóż... zauważyłem, że lepiej mi się pisze, gdy w życiu się nie układa. Dziwne. I niepokojące.

Niemniej Sylwestra przywitałem jeszcze słonecznie. A potem, już w 2015, trzy wiersze spadły jak robaczywe śliwki. Nagle, niemalże naraz, słodkie, chociaż zepsute.
Ale jakże smaczne.

Przedstawiam jeden z najnowszych utworów, coby nie zaczynać Nowego Roku od staroci. :)

(Za)czarowany (byłem)

No i nie umiesz wiązać krawatów
Królowo Śniegu,
tylko te liście, szronem i mrozem,
cofasz z obiegu.
Tylko źdźbła trawy, srebrne w twych włosach,
wiatr ci zakręca,
gdy głowę kładziesz mi na ramieniu
topią się w rękach.
Nawet gdy sypiesz, Królowo Śniegu,
za kołnierz śniegiem,
gdy się uśmiechasz, w twoim uśmiechu,
brak dawnej ciebie.
Nie znam tych oczu, arktycznej głębi,
w dolinach - cieni,
twoje spojrzenie jak okruch lodu.
Bajka na ziemi.
Jak węgiel czarną czernią tak kruczą
skrył się wśród bieli
twój włos jedyny, włos, co tułacza
i mój los dzielił.
A na sam koniec w hipotermicznej
będąc ekstazie
rzucam wciąż śniegiem, w głupiej nadziei
że cię urażę,
że gdy otuli zmrok połoniny
księżyca blaskiem
naiwnie wierzę - może tej zimy
szybko nie zaśniesz?

9 komentarzy:

  1. Znów nie mogę ogarnąć rozumem zamierzeń autora, ale w poezji chyba nie chodzi o to, żeby skupiać się na tym właśnie. W każdym razie, wiersz jest cudownie melodyjny, słowa idealnie dobrane, swym lśnieniem tylko dodają całemu utworowi blasku. Kolejny Twój utwór, który czytam jako starannie oszlifowany, jak dla mnie perfekcyjny. Mam pytanie, jako początkująca 'poetka', czy chwilę po stworzeniu dodajesz swoje dzieła na bloga? Czy muszą one trochę poleżeć, dojrzeć, może trochę się zmienić pod wpływem czasu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z poezją to ogólnie jest dziwnie. Czasami aż chce się na siłę doszukiwać dwuznaczności, których czasami w utworze nie ma.Uprzedzam pytania: w tym jest ich cała masa, ale to nie moja rola interpretować własne tworki. Nawet nie lubię takich akcji... nawet chyba nie potrafię.

      Dziękuję za tak przychylną opinię, Emmo! Czy jest oszlifowany, tego w sumie jeszcze nie wiem... Pewnie za jakiś czas uznam, iż mogłem go napisać lepiej, zawsze tak mam. Ale chwilowo jest niezły...
      Co zaś się tyczy pytania, to nie, nie dodaję tworków zaraz po stworzeniu. Niektóre są tylko wyjątkami, jak np. Skurcz czy ten powyżej. Ogólnie to muszą poleżeć.
      Zaś tutaj, na blogu, swoje tworki dodaję w określonych dniach, każdego 10go i 30go dnia miesiąca, 20go są limeryki a 18stego erotyki. :) Taka mała ramówka.

      Usuń
  2. Zima bywa surowa i niedostępna, ale w jej zaspach, jakby się wsłuchać kryje się też wiele piękna i śmiechu. Jeśli się samemu chce, to słychać. Popieram Emmę, temu wierszowi nic nie brakuje, i choć nie wiem czy perfekcyjny, to na pewno jest fantastyczny. :) hmm a w myślach przywiał mi obrazy Prerafaelitów...
    To Twój mały świat, ważne więc, by Ci się podobał (przytulny jak podgrzewacz)... :)
    I trochę nocny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż sobie przejrzałem niektóre z ich obrazów, morsie. I Ofelia, którą skądinąd znałem wcześniej, podobała mi się najbardziej. :)
      Super, że przypadło do gustu!

      Usuń
  3. Ja jestem zachwycona. Pochwalę się - miałam okazję czytać ten utwór w oryginale i za pierwszym razem próbując rozczytać się z nieco zagadkowych ślaczków przeszłam wzrokiem wszystkie wersy zbyt szybko, uciekając myślami nie wiadomo gdzie. Pod koniec czytania miałam wrażenie, że muszę go przeczytać koniecznie raz jeszcze, a później jeszcze raz. Wzruszył mnie. Myślę Krystianie, że ten rok będzie sprzyjał twórczości - skoro tak się zaczął.
    Nadzieję jednak mam, że inspiracja smutku zmieni się w inną... przyjemniejszą.
    Pozdrawiam.
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... jeśli miałoby mi się tak łatwo pisać, to mogę być nawet smutny. Ale tylko na czas tworzenia. Szkoda, że nie ma opcji SMUTEK ON/OFF. :D

      Usuń
  4. A ja mam pytanie, czy ten wiersz odnosi się do snu? Bo tak jakoś pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, akurat ten wiersz nie odnosił się do snu. Odnosił się do prawdziwej Królowej Śniegu. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Królowa Śniegu, pobladłe piękno,
    wbrew wszelkim prawom krew Twą rozpala.
    Wmawia Ci serce, że lody pękną,
    rozum bezwzględnie ten pogląd obala,

    bo nawet gorące i czułe dłonie
    nie mogą rozgrzać słodkich warg chłodu;
    w Twym sercu ogień namiętny płonie,
    w nie zaś nieufność jak kostka lodu.

    Z pozoru kryształ, ale mniej cenny,
    bo skruszyć go może jedno złe słowo.
    Ty zaś wpatrzony w nią jak zaklęty
    chcesz w śniegu znaleźć krew purpurową.

    Może jest martwa? Nie masz pewności,
    gdyż wzrok jej pusty, lecz ciągle żywy
    przepala ciało do nagich kości
    bólem, co czyni Cię tak szczęśliwym.

    Nie drży, nie krzyczy, niczym figura,
    a łza zamarza zaraz w jej oku.
    Nie dla Ciebie jej biała niczym mleko skóra,
    nie dla Ciebie smak rześki jej bezwstydnych soków.

    Mógłbyś ją rzucić na zimną podłogę,
    wziąć siłą to, co do Ciebie należy,
    lecz to jeszcze bardziej oszroni jej drogę
    i zabije Boga, w którego nie wierzy.

    OdpowiedzUsuń