wtorek, 31 października 2017

Widmowy (Dziadowy) Pamiętnik

Hej!

Dzisiaj trochę o tradycji moich dziadowych (he he) wpisów - dosłownie odrobinę wspominek, trochę nowego tworka (a nawet cały nowy tworek, a co mi tam), a także Słowiańskie Dziady dla moli książkowych (wyjaśnienie w głębi posta). Ale najpierw...  Cmentarze! Zacznijmy od cmentarzy.

A z cmentarzami sytuacja ma się następująco
Każdy o tym wie, że dzielimy je na dzienne i nocne. A przynajmniej ja to wiem i ja je tak dzielę. Cmentarze dzienne bywają puste/zatłoczone, czasami zadbane/zaniedbane, a także nowsze/starsze - niepotrzebne skreślić. Ogólnie cmentarze dzienne jakoś mnie nie pociągają. Znaczy się, te nowsze i zatłoczone. Co innego stare nekropolie - jak na przykład ta ze zdjęcia obok. Tak stare, że nawet Jezusa pochłonęło drzewo. Takie cmentarze potrafią wchłonąć.
Stary cmentarz gdzieś w Łupkowie, fot. własna

Inaczej sprawa ma się z nocą...

Cmentarze nocą bywają piękne, tajemnicze, niepokojące. Chyba dokładnie w tej kolejności i chyba bez innych możliwości wyboru epitetów. No i często bywają puste, a jak już, to ludzi jest niewiele.

Przeraża Was nocny cmentarz?
Zupełnie niepotrzebnie Wybierzcie się tam w nocy, w tym okresie zniczowym. Gwarantowane niesamowite doznania.

Okej, dzisiaj nie będzie o cmentarzach, a o... o tradycjach? Bowiem, jak sprawdziłem, moje wpisy końcowo-październikowe to już pewien rytuał.

W 2014 (kliknij tutaj, aby zerknąć do tamtego posta) było krótko i pojawił się tworek Listopad. Hah, nawet sprzedałem tam ciekawostkę lingwistyczną, sprawdźcie sami!
Dwa lata temu (kliknij, aby tam zajrzeć) też było krótko, tworka co prawda nie było, ale zamiast tego pojawiły się dwie sceny z Różanej Parafki, wszak wrzucałem ją wtedy pod koniec każdego miesiąca.
Za to zeszłoroczny wpis... o tak, to było coś dużego (przekonaj się, jak dużego, klikając tutaj). Takie moje rozważania odnośnie przemijania, Dziadów i Haloween, o potworach i cmentarzach także. Dwa tworki się pojawiły, Choć życie to chwila oraz Lwowska. Z tego, co wiem, do gustu przypadł Wam ten pierwszy, starszy... dziwny gust macie. :D

Dzisiaj nie wpuszczam duchów przeszłości za próg, dzisiejszy tworek będzie dziełem mym dość świeżym, lipcowym, kiedy to marzyłem już o jesieni. I jesień przyszła, jesień złota i czerwona, jesień słoneczna, jesień szara i mokra, jesień deszczowa, w końcu jesień zimna i bezlistna, jesień przymrozkowa. Mieliśmy tej jesieni całe spektrum w tym roku. Potrafiliście to docenić?
Poza tym tworek nie będzie w konwencji zaduszkowej... za dużo tego wszędzie, po cóż i tutaj. Nie w tym roku.

Pora na tworek.


Oczywistości i nie-

Długim i mrocznym był październikiem
ten sen mój ostatni, zbieram go z ziemi
bo śnieg najpiękniej wygląda na świerkach
słońce na żółtych liściach jesieni

Znowu się chyli, znów się przewraca
wymyka się jesień w stylu angielskim
bo cisza najpiękniej brzmi w pustych lasach
samotność boli, gdy nikt nie tęskni

Igła zim bielą tnie ziemi winyl
zaoranym polem rozśpiewał się mróz
muzyka winem smakuje po chwili
piękny budynek w brzydki pada gruz

Najgłębszy błękit - styczniowe niebo
nic się nie równa z zielonością brzozy
gdy w kwietniu listki wypuszcza niemrawo
marcowe mając w pamięci mrozy

I wiosna, wiosna! Wiosna jest wszędzie!
Rozkrzyczy skowronkiem bezkresne pola!
Ciekawe, powiedz: czy Ci smutno będzie
gdy kiedyś to ja Cię nie zawołam?

Gdy w letniej burzy nie wybrzmię grzmotem
gdy śniegiem nie rzucę, śmiechem szaleńczym?
Czy szukać mnie będziesz w jesiennej słocie
czy z wiosną znowu z kimś się zaręczysz?

/lipiec 2017 r./


***

A teraz pora na Dziady, a dokładniej: na Słowiańskie Dziady dla moli książkowych!

Słówko od organizatorek:

[Miranda] Drodzy! Jest Was tu trochę, co ogromnie nas cieszy  Przyszła pora na porządne wyjaśnienia, co tutaj chcemy z Wiktorią podziałać, więc oto one: przygotowałyśmy tag książkowy, związany z tematyką Dziadów. Zasady są proste: odpowiedzią na każde z pytań, które wkleję poniżej, jest książka (lub seria książek). Jaka? To już Wasz wybór  Jesteśmy ogromnie ciekawe Waszych odpowiedzi! Możecie je publikować po prostu tutaj, albo przejmijcie pytania i zróbcie z nich posta na Waszym blogu / instagramie / fejsie, a linka wklejcie w komentarzu 

Widmo się przyłącza! Cały post do skopiowania w dyskusji, ja sobie pozwolę go na części pokroić, coby mi się łatwiej odpowiadało na pytania. :)





A oto pytania:
1. Guślarz – Gdybyś miał taką moc, jak Guślarz, to jaką książkę odesłałbyś na zawsze w zaświaty, by już nikt jej nie przeczytał?

Nie wiem, czy chciałbym coś takiego robić, gdyż po to są książki złe, aby wiadomo było, czego nie pisać! Ale pytanie to pytanie, odpowiedź moja brzmi: gdybym naprawdę miał coś odesłać... odesłałbym opracowania lektur. Wszystkie. Niech lenie się biorą za czytanie, przynajmniej pożytek będzie z tego mojego odsyłania.


W czerwonym świetle, bo dla streszczeń światło czerwone... a  Interpretacje Wierszy do piekła!


2. Widmo – Czytanie jakiej książki było dla Ciebie męczarnią?

Ojej, tutaj wstyd się przyznać, ale... Niedokończone Opowieści Tolkiena. A jedynie przez ilość odnośników i wyjaśnień, przez które trzeba przebrnąć. Zabiły całą radość czytania.

Szkoda, szkoda, szkoda, że to takie ciężkie do płynnego czytania...


3. Upiór – Jaka książka zapewniła Ci tak wiele emocji, że po jej przeczytaniu jeszcze przez jakiś czas nie istniałeś dla tego świata?

Brandon Mull Baśniobór. "Kuuurczę... Ale to jest dobra baśń" - za każdym razem po ostatniej stronie.

Pan Mull nie zaMULLa, przekonajcie się!


4. Chór ptaków nocnych – Jaką książkę czytałeś tak zachłannie, jakbyś nie chciał uronić z niej ani jednej, najmniejszej literki?

Jacek Piekara Alicja. A to dlatego, że wiem, iż jest za krótka.

Rozgrywka palce lizać...


5. Czyściec – Która książka długo czekała, aż się do niej przekonasz?

Drugi raz Tolkien, tym razem Silmarillion. Tutaj "przekonywanie się" do książki ujmę w nieco inny sposób: zabierałem się do tego trzy razy, za trzecim udało się przebrnąć początek, a potem... zastała pochłonięta niemalże od razu.

Wydanie papierowe, podobnie jak późniejszy BRUD, niestety pożyczone...



6. Ognisko – Która książka zawsze Cię ogrzeje i wskaże Ci drogę?

Mały Książę. Zawsze gdzieś tam jest na półce i czeka. Lubię do niego wracać, a on często wraca w moje dłonie.

Nic, tylko oprawiać w ramki i wieszać na każdej ścianie.


7. Rozdroże – Gdybyś miał wskazać, która książka wzbudziła w tobie najbardziej mieszane uczucia, jaki wybrałbyś tytuł?

Irvine Welsch - Brud. Oj, zmasakrował mnie ten tytuł i długo nie mogłem się pozbierać.
Polecam.

Ekranizacja też miażdży rozum!


8. Zaduszki – Którą książkę czytałeś pod kołdrą z latarką, gdy rodzice myśleli, że śpisz?

Mam jedną taką książkę. Otrzymałem ją w VI klasie podstawówki za... aż musiałem sprawdzić, cytuję: "aktywną pracę w Samorządzie Uczniowskim". Byłem Przewodniczącym, czy jakoś tak... skromna posadka. :D Ta książka to Czerwony Korsarz Jamesa F. Cooper'a.
Jeden jedyny raz czytałem pod kołdrą, nie wiem w sumie, dlaczego. Pamiętam jedynie samo czytanie z latarką w dłoni.
No i chciałem być piratem. Ale z drugiej strony... kto nie chciał?

Pirackie skarby i butelka rumu (prawie)! 


***

To byłoby na tyle!
W listopadzie obiecuję erotyk. Słowo. Będzie, jak zwykle 18-go.
Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się ciepło, Najmilsi.
Pa!

2 komentarze:

  1. No nie wiem, dwuznaczne we mnie uczucia budzie ten wiersz. Fajnie, że klasycznie, fajnie, że rytmicznie. Ale mimo początku, coś zanika pod koniec.

    A zabawa z Dziadami super! Spróbuję w przyszłym roku. :D
    Pozdrawiam.
    Ona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabawa jeszcze trwa, możesz dołączyć już w tym roku! :)

    W sumie racja, chyba powinienem nad nim jeszcze popracować. Jak mnie najdzie wena, to to zrobię, a potem zamieszczę w komentarzu poprawioną wersję. Ale raczej prędko to nie nastąpi, ostatnio poprawiłem "Czereśnie" po kilku latach od napisania. :)

    OdpowiedzUsuń