piątek, 12 grudnia 2014

Na Na Na, czyli zapchajmy tekst! cz. 3

Hej, nananowiczowi czytelnicy!

Wielkimi krokami zbliża się finał mojego zabawnego tryptyku. No przyznajcie... zastanawialiście się (będąc oczywiście pod wpływem moich pisanin), czy wcześniej zwracaliście uwagę na takie detale tekstowe. Zastanawialiście się i, jestem tego pewien, doszliście do wniosków, iż... w sumie wam to latało koło pióra. Prawda?

Ale już teraz latać nie będzie. Bo oto ja, pan sugestii i zmiennych horyzontów, zmienię wasze pojmowanie zapychaczy tekstów, zmienię waszą percepcję, na końcu zmienię was samych! #diabolicznyśmiech

No nie no, aż tak źle nie będzie. Ani aż tak diabolicznie. Bo dzisiaj, moi drodzy państwo, nananowanie pozytywne, czyli coś, co powinno być powszechne, a niestety nie jest (jak pokazują części 1 i 2). Czym charakteryzuje się nananowanie pozytywne?
  • stanowi integralną część tekstu piosenki, który bez tego zabiegu byłby niekompletny
  •  nie przeszkadza w odbiorze, nadaje utworowi odpowiednią dynamikę
  • użyty jest w sposób ironiczny, satyryczny
  • jest... kultowy? :)
Dobrze, ale teoria teorią, ale jak to się ma do praktycznego wymiaru pozytywnego nananowania? Najłatwiej będzie przedstawić to za pomocą przykładów, bo nic tak nie wpływa na psychikę odbiorcy, jak przykład!




***


5. Vaya con dios - Nah neh nah


Na początek zestawienia - klasyk. Czyli coś, co zalicza się głównie do czwartej kropki rozważań teoretycznych. Po prostu... rety, jak to ładnie wszystko tutaj gra! Popatrzcie na pierwsze wersy:
I got on the phone and called the girls,
said meet me down at Curly Pearls,
for a Ney, Nah Neh Nah
Cóż to jest to nej nanana? Ano wszystko, czego tylko zapragniecie, będąc pod wpływem tej wspaniałej melodii!


4.  Status Quo - Nanana


Heh, cóż za cudowny tekst... pozwólcie, że go przytoczę, a odpowiednią kropkę z teorii pozytywnego nananowania dobierzecie sami!

Writing songs that I think sound so strange
Writing words that I feel I should change
It's all right if they sound just like other songs
My guitar strums along just the same
If this song's underlined with my name
Nanana nana na nana na
Nanana nana na nana
Nanana nana na nana

3. Elektryczne gitary - Dzieci


Coś z naszego rodzimego podwórka. Może nie nananowanie, a lalalowanie, ale spójrzcie, jaki bojowy wydźwięk tego refrenu! Wszyscy sprzeciwmy się wszystkiemu, dzieci muszą być buntownikami! Hej hej lalalala hej hej hej!


2. The Kelly Family - Nanana


Pamiętacie tę niezwykle muzykalną rodzinkę długowłosych blondasów? Wszyscy tam grali, a jak nie grali, to śpiewali. A jak nie spiewali, to wybijali rytm na tamburynach. Nie wiem, czy ktokolwiek z nich nie potrafił robić którejkolwiek z w/w rzeczy, ale pragnę wierzyć, że jeśli był nawet kompletnym beztalenciem, przynajmniej ładnie wyglądał na zdjęciach rodzinnych.
Co zaś się tyczy piosenki, która lokuje się na drugiej pozycji mojej krótkiej listy, to... piękna ballada to to jest. Naprawdę cudowna. Nananowanie występuje jako refren, ale jak występuje! Wszystko tutaj pasuje do siebie, zupełnie jak trybiki w najlepszym ze szwajcarskich zegarków. Zresztą... poczytajcie, posłuchajcie.

In this grey grey world where nobody sins
I saw the face of a human doll
Her eyes were glass and her hair was gold
From her sweet soft lips
You could hear that song go

Nanana nana, nanana nana ...

1. The Beatles - Hey Jude


To właśnie ten utwór (prócz negatywnego Papierosa z części pierwszej) natchnął mnie do stworzenia tego prowizorycznego zestawienia. Bitelsi i ich Hey Jude. Pragnę zwrócić uwagę, iż w powyższej, 7minutowej wersji nananowanie zaczyna się już w zwrotkach (16NA), by apogeum osiągnąć w chórkach od 3 minuty i trwaaać... aż do końca (coś około 187NA śpiewane przez chórki i 60NA krzyczane przez Paula).
Zauważyć też pragnę, iż taka końcówka mogłaby trwać jeszcze i z dziesięć minut, a i tak słuchałoby się jej z przyjemnością.
Podobny efekt osiągnęło nasze polskie TSA w piosence Alien, do znalezienia TUTAJ. Gdyby chcieli, końcówkę z gitarowymi solo i wokalem pana Marka ryczącym "Już tylko ciebie mam..." mogliby grać przez całe... 51 dni.


***


BONUS!
Bracia Figo Fagot - Wóda zryje banie


A teraz oczko do wszystkich, którzy może wzięli na poważnie ten mój nananowy tryptyk. Otóż pragnę ogłosić wszem i wobec, iż wszelkie zestawienia miały na celu wywołanie u was uśmiechu na twarzy, nieważne, czy to będzie uśmiech radości, czy politowania. Bo przecież chodzi o to, aby się bawić tekstem, prawda? Ja to wiem. A jeśli BFF nie bawią się tekstem, a przy okazji naszymi gustami, sympatiami i antypatiami, to ja już nie wiem nic.

Stop!
Teraz węgorz
Patrzcie świnie - król parkietu
Ręka jak złamana
Nak***iam węgorza
Na na na na na na!

Pozdrawiam kochani.
Pa!

A na koniec... hah, no nie mogę, przypomnijmy sobie, jak się szuka muzyki w necie!

2 komentarze:

  1. The Kelly Family powędrował na moją listę YT, dzięki :)
    I.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Kelly Family brzmi bardzo przyjemnie ;) . Teledysk też niczego sobie.

    OdpowiedzUsuń