Noc piękna, ciepła całkiem, czarna jak kawa... ktoś obserwował może dzisiejsze, sierpniowo-końcowe niebo? Bywały piekniejsze nieba, już wiele takich widziałem, ale lubię te sierpniowe firmamenty. I tylko jeden szkopuł w tych sierpniowych nocach... BbzzzzzzzZZZzzz!
K(u#%a,)O(by)M(arły)(j)A(k,)(ku)R(czę,)(najsz)Y(bciej)!
No dobrze, niech się nażre tej krwi. A proszę, pij do woli, bestyjko. Tylko po cholerę to bzyczenie... i po co tak swędzi!
A jeszcze nam ocieplenie przypędzi te malaryczne, dopiero będziemy płakać i zgrzytać zębami... No, ale może nie będzie aż tak źle. Oby!
Ale ja nie o tym chciałem... chociaż sprawa komarów też ma coś z posiłkiem wspólnego. Dygresje jednak pozostawmy.
Nowy dział... "COŚ NA ZĄB - Czyli utwory ze smacznym podtekstem". Opiszę go dokładniej niebawem. Także spokojnie.
Na dziś koniec wstępów... już i tak nie zdążę na trzydziestkę, gdyż chyba właśnie wybija północ. Zawsze spóźniony. Wstępów koniec... pora na...
WieczerzaDrga lekko świecy płomień jasny,
to noc weszła już do pokoju -
W kieliszku kąt znalazła ciasny,
wślizgnęła się tam po kryjomu.
Przybył za nią zapach maciejki,
gwiazdy też wpadły, wiatrem gnane.
Sam wiatr, z racji, że jest niewielki,
spija z ust twych wino. Rozlane.
Nóż mój, cały z wersów złożony
sera plaster na zwrotki kroi.
Plamią słowa obrus zdobiony...
Powietrze pełne jest ich woni.
Głos ciągle drży. Wilgotne usta.
Cisza. Pierś raz pełna, raz pusta.
W kieliszku noc. Oto podana
kolacja wierszem malowana.
Utwór z zamierzchłych czasów, z roku 2008. A taki relikt.
Smacznego!