piątek, 1 czerwca 2018

Widmowy Dzień Dziecka

Hej!

Dzisiaj mamy Dzień Dziecka, toteż tworka nie będzie, zapraszam za to na bajki!
Tak, tak, na bajki, bo mam dla Was dwie opowieści. Pierwsza będzie historią z morałem dla każdego, za to druga... no, ta druga to zdecydowanie dla nieco starszej publiczności. :D

Zapraszam więc do lektury, Dzieciaki! :)


***

O koniu na biegunach i pluszowym zajączku

W pokoju dziecinnym koń na biegunach mieszkał już id dawna. Zjawił się chyba jako pierwszy, bo nikt z małych mieszkańców nie pamiętam jego przybycia. Zestarzał się w międzyczasie, wyblakł brąz jego powłoki, wytarta skóra świeciła tu i ówdzie brzydkimi dziurami. Karku nie zdobiła już bujna grzywa i ogon wyłysiał, bo włosie wyrwano na nitki do pereł. Jednak z wiekiem przyszła też mądrość i stateczność. Dla wszystkich mieszkańców nie był już zwykłym koniem na biegunach – był aż Koniem.
Pewnego dnia, gdy ludzi nie było w pobliżu, przykicał do niego młody, pluszowy Zajączek.
- Co to jest naprawdę? – zapytał długouch. – Czy to znaczy mieć w sobie, jak niektóre nasze koleżanki lalki, rzeczy, które pozwalają mówić i poruszać się?

- Naprawdę – odpowiedział Koń – nie jest to, z czego się jest zrobionym, ale to, co się z nim dzieje. Jeżeli pokocha cię dziecko i będzie cię kochało długi, długi czas nie tylko dlatego, aby się z tobą bawić, ale że cię kocha… tak, to wtedy jesteś naprawdę.
- Czy to boli? – drążył Zajączek.
- Czasami – przyznał Koń, bo nigdy nie kłamał. – Jeżeli jesteś naprawdę, to nie masz o to żalu, że boli.
- Czy to się dzieje za jednym razem? Czy może powtarza się ciągle od nowa?
- Nie, to nie dzieje się za jednym razem – odpowiedział Koń. – Trzeba się stawać, aby być, a to trwa bardzo długo. Dlatego wyłączeni są z tego procesu wszyscy ci, którzy łatwo się łamią, mają ostre kanty i ci tak piękni i wartościowi, że nie wolno ich dotknąć. Tak między nami mówiąc, kiedy będziesz naprawdę, będziesz wyglądać inaczej niż teraz: oklapną ci uszy, wybiją się stawy, wyleniejesz, utracisz oczy… Jednym słowem, będziesz bardzo brzydki.
Zajączek spojrzał na swoje piękne futerko, na misterne szwy, dotknął swojego sprężystego uszka i zasmucił się, słysząc słowa Konia.
- Ale nie martw się – ciągnął Koń - gdyż to wszystko nie ma znaczenia, albowiem jeżeli jesteś naprawdę, nie możesz być brzydki. Chyba że tylko w oczach dorosłych, którzy jednak nic z tego nie rozumieją.
Zajączek pokiwał głową ze zrozumieniem, a następnie przyjrzał się uważnie Koniowi wzrokiem pełnym podziwu. „Chyba jesteś naprawdę…” pomyślał pluszowy Zajączek, jednak nie powiedział tego głośno, bo bał się, że może urazi przyjaciela – starego konia na biegunach.
A Koń uśmiechnął się tylko i spokojnie przymknął zmęczone oczy.


***

A teraz coś nieco luźniejszego... zastanawialiście się może, dokąd nocą tupta jeż?


Jeż

Przez las, krętą ścieżką, omijając co większe kamienie, posapując i pomrukując tupta jeż. Wędruje od rana, uparcie, niezmordowanie, pokonując metr za metrem, by po wielu godzinach w końcu wychynąć z mrocznej kniei. Przed sobą, jak okiem sięgnąć, widzi świeżo zaorane pola. Ciche westchnienie dobywa się z małej piersi, lecz wędrowiec bez namysłu podejmuje mozolną podróż przez poprzeczne bruzdy, a co jedna to głębsza.
Wreszcie pod wieczór dociera do siatki, znajduje w niej dziurę i... staje naprzeciw czarnej, czteropasmowej autostrady. Po szosie z grzmotem przewalają się stalowe olbrzymy. Od zwykłych osobówek, przez vany, dalekobieżne autokary i ciężarówki, aż po gigantyczne, osiemnastokołowe TIRy i cysterny.

Zwierzątko przycupuje pod krzakiem i, mrużąc kaprawe oczka, przygląda się żywiołowi.
Mruczy pod nosem:
- Ech, fum...fum... ludzie. Jeździcie sobie beztrosko i nie zdajecie fum...fum... sobie sprawy, że całkiem niedaleko, tuż obok, czai się... JEŻ! Kolczasta bestia, gotowa w mgnieniu oka wtargnąć na drogę i, fum…fum… zmasakrować wam te... jak im tam... opony. Ale bez obaw, spoko. Poczekam. Jeźdźcie, jeźdźcie sobie, nie jestem przecież, fum...fum... podłym, złośliwym skurwysynem.


***

To wszystko na dzisiaj! :D Mam  nadzieję, że bajki się Wam podobały. niebawem zaś wrócę z jakimś tworkiem, więc szukajcie mnie na fejsie (zapraszam do zakładki O MNIE, gdzie znajdziecie odnośnik do fanpejdżu. ;] ).
Życzę bajkowego popołudnia i przemiłego wieczoru!
Pa!

2 komentarze:

  1. Proszę, proszę, Widmo się przekwalifikowuje na prozę?
    A tak już całkiem poważnie: z tych dwóch pierwsza podoba mi się bardziej. Jest bardziej... poetycka. Druga zabawna, ale nie ma już tej magii.

    Pees: Dzięki za niespodziankę, udała się. To prawda, że niełatwo wyczuć co nam, dziewczynom siedzi w głowach, ba,my same często nie wiemy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie musiał się... przekwalifikowywać. Proza bywa łatwiejsza. Ale tylko czasami.

      Ech, co ja z Wami mam... :P

      Usuń