czwartek, 2 czerwca 2016

Różana Parafka

Hej!

Kto by pomyślał... kto by pomyślał, że tutaj będę to publikować? Przedostatnie dwie sceny aktu trzeciego. Niemalże półtora roku z Parafką, a koniec nastąpi prawie na dwulecie bloga. Ale ten czas spieprza okrutnie.

Kto by pomyślał, że Parafka jakoś tak się tutaj zagnieździ. Ale ale... na wspominki i sentymenty przyjdzie czas. Wchodzimy w decydującą fazę! Piłka leci w pole karne przeciwnika, do końca zostało niewiele czasu, trzeba strzelić... że tak użyję piłkarskiej metafory.

Lubię te końcowe sceny. Naprawdę. Wielką przyjemność mi sprawiało pisanie ich, musicie mi uwierzyć na słowo. Właśnie przez tę sympatię postanowiłem wtedy napisać coś jeszcze, coś takiego "sztukowego"... ale niestety na postanowieniach chwilowo stanęło. Mam cały plan, mam historię... tylko trzeba ją przełożyć na trzynastozgłoskowiec i oszlifować. Chwilowo nie mam weny. Nie mam weny na to od paru lat, tak po prawdzie. Ale ona jeszcze przyjdzie.
Wiem to. Jeszcze będzie kontynuacja. :)

Tymczasem zapraszam na scenę siódmą i ósmą. Preludium do finału. Ostatnie takty przed kurtyną.Mam nadzieję, że obiad przed deserem będzie Wam smakował.



***

Różana Parafka, akt3scena7
Różana Parafka, akt3scena8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz