sobota, 13 maja 2017

Widmowy pamiętnik

Hej!

Trzynastego... nawet w maju jest wiosna! :)
O taki pogodowy żarcik. W sumie było dziś całkiem ciepło jak na ostatnie dni. Można było odetchnąć mokrym powietrzem. Znacie to mokre, wiosenne powietrze? Tak pachnie wiosna, zieleń jest mokra i oblepia płuca mgiełką.

Sobota to całkiem optymistyczny dzień. Wiecie, który dzień jest najmniej optymistyczny? Środa. Najwięcej samobójstw ma miejsce w środę. Nie podam tutaj dokładnych statystyk, po prostu gdzieś o tym przeczytałem. Internet... cóż, podobno amerykańscy naukowcy to potwierdzają.
Nie piątek, o dziwo nie poniedziałek, a środa.


Nie wiem za to, który miesiąc jest najbardziej samobóstwogenny. Któreś zimowe, długie, ciemne miesiące? Czy może lato, gdy upragniona forma nie przyszła, zaś urlop okazał się mokrą kurtyną pomiędzy słonecznymi dniami pracy?

Ogólnie wiecie co?
Puste mieszkanie, spokój i wysokość narzucają różne myśli człowiekowi.


*** [Sam w sobie...]

Sam w sobie, lot w dół nie może być aż tak zły.
To przecież tylko kilka sekund spadania,
Chwilka uśmiechu, i chwilka wahania
przy podejmowaniu decyzji.
To tylko powietrze. Zabija ziemia, nie ono.
To tylko lot. Zabija upadek, nie on.
To tylko wolność. Zabijają wątpliwości, nie ona.
Ono, on i ona.
Tylko oni.

Czy byłby czas na krzyk?
Czy Evelyn McHale byłaby piękna,
gdyby zamiast uśmiechać się, krzyczała?

Trzeba pamiętać o gracji,
nie machać rękami,
nie ma racji ten, kto myśli, że spada się byle jak.
Na łeb, na szyję.
Spada bezmyślnie, kto bezmyślnie żyje.

Ważna jest pora spadania,
trzeba przecież myśleć o innych:
nie można ot tak komuś zepsuć śniadania.
To niekulturalne.
Najlepiej to zrobić w nocy - źle sprząta się w tłumie.

Czasem też trzeba umieć być egoistą,
bo przecież, to jasne i czyste:
sam w sobie, lot w dół
nie może być aż tak bardzo zły.

/Sierpień 2015r./


###

A jeśli to maj jest najbardziej depresyjny miesiącem?
Doranoc!

10 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że nie poleciałeś...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie. Odlatywałem wiele razy, ale polecieć - jeszcze nie.
      Poza tym tworek sprzed niemalże dwóch lat, gdybym wtedy poleciał, nie byłoby teraz czego komentować. :)

      Usuń
  2. Najbardziej depresyjny miesiąc? Grudzień. Boże narodzenie. Też nie powołam się na źródło, bo nie pamiętam.
    O rany, Widmo , czy to pisanie na biało to trwała zmiana? :D
    Przedostatnią zwrotka mnie kupiłeś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, grudzień jest spoko! Naprawdę! W sumie jak miałbym wybrać najbardziej depresyjny miesiąc dla mnie, postawiłbym na... Marzec. Tak. Marzec zawsze jakoś tak kiepsko mi się kojarzył.

      Czy trwała zmiana... nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Tworek już niemłody, a ja w nowszych trochę "porymowywuję" sobie dalej, także nie wiem.
      Ale, ale, zaaaraaaz... mam odejść od częstochowskich rymowanek?! :D

      Usuń
    2. Od częstochowskich może lepiej tak :D. Częstochowa znaną lecz ciut kiczowatą jest. Jeśli mam być szczera, to wolę, jak rymujesz, ale sam wiesz, że tak to nie działa. Jak twórca się zmienia, to niewiele jest go w stanie powstrzymać ;)

      Usuń
    3. Hah, wiem dokładnie, jakie rymy lubisz. Sama też wiesz, że klasykiem jestem i nie odejdę do końca od rymów, oj nie. :)
      Po prostu lubię czasami coś zmienić. Mam nadzieję, że taki miszmasz dobrze wpłynie na dynamikę bloga.

      Usuń
  3. Nie pierwszy raz chyba mówię, że lubię czytać tę Twoją twórczość. Jednakże raz na jakiś czas pojawia się tu takie coś co powala wprost z nóg. Coś zupełnie innego od pozostałych, oryginalnego, które przeczy całej dotychczasowej konwencji. Rzuca całkowicie inne światło na to co dotychczas....
    Przyznam się szczerze, że czytałam to w sobotę, ale było tak późno, że przyjęłam to...niemal dosłownie :). Już świtało, było po godzinie 4(właśnie sobie uświadomiłam, że to musiała być już niedziela), ale jeszcze przed snem natknęłam się na ten nowy wpis. Po szybkim przeczytaniu pomyślałam wtedy "no i przyszła depresja, jak u każdego artysty". I niby tylko tyle, ale musiałam do tego wrócić dziś na spokojnie. Pierwszy raz mam takie wrażenie, jakby to była opowiedziana historia, która przejmuje szczerością, a nie wiersz. Zawsze w ten czy inny sposób dało się zauważyć formę wiersza, tu tego nie czuć zupełnie, utwór przenosi w inny wymiar! Wyzwala nieziemskie emocje! Dziękuję za tą inność :) Nie mam pojęcia i nie chcę wiedzieć jak to zrobiłeś, ale pokaż nam ich więcej!!! :)
    Poza wszystkim Twoje wpisy często pobudzają we mnie pewne skojarzenia. To jest coś co też wyjątkowo lubię, bo później szukam jak to gdzieś tam było. A propo tych samobójstw środowych, od razu wtedy skojarzył mi się tekst z 'Kochaj albo rzuć' - kiedy wyliczają w jakie dni tygodnia jakie zagrożenia Ameryka kryje. A, że pamiętałam tylko, że czwartek był dniem gwałtu koniecznie musiałam sprawdzić co mówili o środzie :D I tak dzisiaj wertowałam Internet jak to tam dokładnie było. Nie ma to żadnego wpływu na moje życie, niby ta wiedza nie jest mi do niczego potrzebna, a mimo to lubię tę wewnętrzną potrzebę...wyjaśniania swoich skojarzeń?!
    I za to dziękuję też! :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co robią w końcu w te środy? Ja dodatkowo pamiętam, że poniedziałki to dni kidnapingu, ale środa jakoś mi umyka... :)

      Co do artystycznej depresji, cóż... chyba wspominałem tutaj już nie raz i nie dwa, że najlepiej mi się pisze właśnie w momentach smutku. "Smutek to taki gejowski przyjaciel poety". Tak... to się akurat nie zmienia.
      Czy wtedy byłem smutny? Nie wiem, raczej nie. Nie przypominam sobie smutku, ale taką nostalgię. Pierwsza noc na nowym mieszkaniu, ja sam jeden jak palec, jedenaste piętro, za oknem w oddali przewalająca się burza... a do ziemi kawałek drogi. Nostalgiczne myśli przychodzą same.
      Cieszę się tym Twoim zaskoczeniem. Liczę, że jeszcze parę razy mi się uda ten stan u Ciebie wywołać, moja Droga S.

      Usuń
  4. Tak, kidnaping to poniedziałek, natomiast w środę najbardziej agresywni są gangsterzy ;)
    Swoją drogą ciekawe, jak to u nas działa? Muszę kiedyś sprawdzić te statystyki.
    Tak sobie myślę teraz, że to uczucie smutku to jednak bardzo wartościowe jest. Mimo wszystko...
    S.
    Ps. Jedenaste piętro?! Nawet jakby mi dopłacali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im wyżej tym lepiej! Jedyny minus był taki, że winda jechała baaardzo długo. Poza tym... dojeżdżała jedynie do piętra 10go, na 11 trzeba było sobie wyjść. Ot, taka dziwna zabudowa!

      Usuń