Hej!
Nowy Rok, Nowy Ja? Cóż za bzdura. Widmo będzie ten sam zawsze i wszędzie. Oj tak. Troszeczkę niesystematyczny, troszeczkę narwany i spontaniczny, troszeczkę poważny gdy sytuacja tego wymagać będzie.
A jeśli chodzi o erotyki jestem baaardzo poważny, bo i poważne kwestie poruszamy.
No bo spójrzcie... intymność, bliskość, pożądanie. To nie są rzeczy, które wyciągamy na światło dzienne, którymi chwalimy się przy rodzinnym stole w niedzielne popołudnie.Oczywiście, czasami chcielibyśmy to wykrzyczeć całemu światu, ale... wiecie co? Przecież to i tak widać w spojrzeniach. :)
Kwestia erotyków, wg mnie, to pobudzenie pod wpływem chwili. Decyzja o napisaniu czegoś musi dojrzewać, to prawda. Nastrój jest ważny, atmosfera. Jednak już samo chwycenie za długopis to... jak pocałunek. Wiecie, taki oczekiwany, ale niespodziewany jednocześnie. Podszyty niepewnością, ale jakże pożądany.
Całujemy.
Piszemy.
I w końcu możemy wykrzyknąć: w końcu!
Krzyczymy jednak tylko w głębi duszy, gdy tymczasem te wymarzone, wyczekiwane usta rozrywają nas na miliardy malutkich kawałeczków, a każdy z nich jest zbudowany z endorfin sklejonych czystą pasją.
Tworek dzisiejszy... Cóż rzec, jeden z najświeższych, którymi przyszło mi zamazać swój zeszycik. Serio serio - nie ma w mojej stajni na chwilę obecną młodszego źrebaka.
środa, 18 stycznia 2017
sobota, 14 stycznia 2017
Zima, zima, zima...
Hej!
Dziś będzie wpis o wszystkim i o niczym jednocześnie. Chociaż nie... będzie w sumie o zimie. I będzie całkiem niezimowy tworek, żeby chociaż na chwilę odskoczyć od śniegu (chociaż śnieg się w nim pojawi).
Ale zanim do tworka, tradycyjnie - nieco Was pomęczę przydługawym wstępem. :)
Ja, przyznam się szczerze, nie pamiętam. Kiedyś to była pozycja obowiązkowa. Spadł śnieg - lepimy bałwana. No nie mogło być inaczej. To było oczywiste, jak czapka na głowę gdy mrozi albo kanapka gdy burczy w brzuchu. Albo cukierki z choinki do brzuszka gdy rodzice nie patrzą. :)
A teraz? Teraz o bałwanach przypomniałem sobie, gdy wracałem przez park na mieszkanie. Rzeszów sprzyja akcjom bałwanowym, Rzeszów jest wdzięczny bałwanowym artystom - ludzie przystawali, robili zdjęcia, cieszyli oko tym, że komuś chciało się zmoczyć rękawiczki i coś ulepić.
Dziś będzie wpis o wszystkim i o niczym jednocześnie. Chociaż nie... będzie w sumie o zimie. I będzie całkiem niezimowy tworek, żeby chociaż na chwilę odskoczyć od śniegu (chociaż śnieg się w nim pojawi).
Bałwan typu "punk" |
Bałwany.
Kiedy ostatnio lepiliście bałwana?
Ja, przyznam się szczerze, nie pamiętam. Kiedyś to była pozycja obowiązkowa. Spadł śnieg - lepimy bałwana. No nie mogło być inaczej. To było oczywiste, jak czapka na głowę gdy mrozi albo kanapka gdy burczy w brzuchu. Albo cukierki z choinki do brzuszka gdy rodzice nie patrzą. :)
A teraz? Teraz o bałwanach przypomniałem sobie, gdy wracałem przez park na mieszkanie. Rzeszów sprzyja akcjom bałwanowym, Rzeszów jest wdzięczny bałwanowym artystom - ludzie przystawali, robili zdjęcia, cieszyli oko tym, że komuś chciało się zmoczyć rękawiczki i coś ulepić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)