czwartek, 19 marca 2015

Widmowy pamiętnik, Inspiracje, +18po22... kumulacja.

Hej!

Wiem, co myśleliście. Że Widmo rozpłynął się w odmętach czasu, że zaginął w przestrzeniach wymiarów, że... że ogólnie zapomniał o blogu! Oj nie, nie... chociaż na pierwszy rzut oka tak właśnie mogłoby się wydawać.

Zapuściłem się z wpisami, nieco zaniedbałem, blog zarósł jak wueska w pokrzywach. Tak mawiał mój znajomy, gdy się nie ogolił. No i po prawdzie nie wiem, jak nadrobić ten stracony czas. Więc po prostu przejdę nad tym do porządku dziennego... i podsunę pamiętnik.
***
Byłem ostatnio na koncercie w rzeszowskim Instytucie Muzyki. Piętnastego dnia każdego miesiąca o 17:00 odbywa się koncert, w którym udział biorą studenci, wykładowcy Instytutu albo inni zaproszeni goście. Muzyka? Różna, różnista. Raz coś klasycznego, raz piosenki z filmów Disney'a, a raz gospel albo rytmy karnawałowe rodem wprost z Rio.
W tym miesiącu występowały trzy panie.
Pierwsza - Pani Fortepian. Niezwykłą przyjemnością było obserwowanie tańca jej palców po czarno-białym przejściu dla dźwięków. Te pasaże... ech, miód na moje uszy.
Druga - Pani Sopran. W sumie nigdy nie byłem zwolennikiem tych operowych popisów wokalnych, ale akurat utwory tamtego wieczoru zostały tak dobrane, że wszystko współgrało ze sobą jak mleko i kawa w najlepszym latte.
Trzecia - Pani Poetka. Niestety... przyznam się, iż nie pamiętam dokładnie, jak się nazywała. Chyba p. Alina Czyż. Miała dwuczłonowe nazwisko... ale jak wspominałem, nie pamiętam. Hańba mi.

Ale dziwna sprawa, iż pamiętam jeden z jej wierszy. Chciałbym go przytoczyć, gdyż wywarł wrażenie nie tylko na mnie - został nagrodzony osobnymi brawami zebranej w Instytucie publiczności.

(prawdopodobnie) A.Czyż
Wyliczanka

Ja - oszust.
Ty - oszust.
On - oszust.
Ona - oszust.
Ono - jeszcze nie...

Mocne. Krótkie, ale mocne. Reszta utworów niestety przeszła bez echa. Cóż.

Wena przychodzi różnymi porami. Wspominałem już o tym i wspominać będę. Mówią, że miłość i sraczka przychodzą znienacka. Dodałbym do tego wenę, aby Wam jakoś to uzmysłowić, jak z tą weną jest, ale nie mam niestety rymu. Co też w jakiś sposób potwierdza moją teorię.
Wena przychodzi jak wiosna w zimie, jak zima w jesieni i wiosna latem... ogólnie nie wiadomo, o co z nią chodzi. Jak z jesienią. Po co ona? Czy ktoś ją w ogóle lubi?
Ja lubię.

Zapraszam na tworek... najnowszy, marcowy.


Gdy przebiśniegi...

"Czujesz, jak pachnie wiosna?
Zimnem i brudem spod śniegu..."
Mówił, a jego palce
zimne.
Jak ten śnieg w słońcu.
I brud za paznokciami
też jak ten śnieg.
"Czujesz..." i dym wypuszczał z płuc,
i w dymie na chwilę znikała jego twarz,
a wtedy ona nie musiała
udawać że słucha.
Że patrzy.
Mogła nie przytakiwać, jak te kaczki
gdy jedzą chleb.
"...to wiosna."
A wiosna w jego ustach
jak nocny mróz.
A usta jego jak przymrozek spływały
po jej szyi,
po jej piersi,
niczym wartki strumień w dolinę dreszczy.
Nikt ich nie widział zupełnie tak samo
jak tych przebiśniegów tutaj.
Mógł więc spływać.
Mógł mrozić i ocieplać.
Mógł przychodzić i odchodzić, a
ona nadal czekała, gdy było jej zimno,
miała nadzieję, gdy ciepło,
i coraz lżej się ubierała.
"To wiosna. Czujesz? A chcesz?"
I znów ją rozbierał w słońcu i śniegu.
Jak wiosna.

2 komentarze:

  1. Witaj.
    A ja się cieszę z tego przestoju, bo mogę nadrobić zaległości. Jakiś czas mnie tutaj nie było i trochę tego powstało, ale powolutku przerobię wszystko. Jak na razie to, to co mi wpadło najbardziej w oko czy też ucho(!) to tak: ostatni erotyk - całkiem przyjemny, fajnie oszlifowany,z nutką finezji, no i to co mnie ujęło najbardziej ta niesamowita Różana Parafka -bezkonkurencyjna! Świetne, genialne, majstersztyk pod każdym względem. To jest po prostu piękne! Fajnie byłoby od razu przeczytać całość a nie tak po kawałeczku tylko :)
    Co prawda przebiśniegi dzisiaj do mnie jakoś nie przemówiły, przepraszam. Ale proza wprowadzająca bardzo ciekawa, z polotem ;)
    Ps."Zarósł jak wueska w pokrzywach" - genialny tekst.
    Znajoma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz co... jeszcze tego brakuje, abyś mi tutaj przepraszała. Wstydź się, bo nie masz za co przepraszać.
      Cieszę się, że klasyczna forma w moim wykonaniu przypadła Ci do gustu, to jeszcze jeden argument ku temu, aby tworzyć w ten sposób, nie zaś współcześnie. :)

      Usuń