Nastroju nie poprawia fakt, iż już dawno po 10tym. A nastrój, trzeba przyznać, nieco nie nastraja... nie nastraja do egzystencji, ale do pisania - i owszem.
Coś czuję, że to będzie płodny weekend. Płodny w melancholijną poezję.
Także nie wiem, czy pójść za nastrojem i pokazać coś nowego, czy może coś (nieco) starszego, acz bardziej optymistycznego. I chyba skuszę się na opcję numer dwa. Nie ma co wprowadzać swojego nastroju tutaj. KaWidmoDe, mimo czerni wypływającej z otoczki, jest dość pozytywnym miejscem! Naprawdę, uwierzcie, że mroczność może być pozytywna. Ujmująca. Czarująca. Fajna.
Wiersz... tfu! Co ze mną... Tworek! Tworek, który zobaczycie poniżej to, w sumie to kronika pewnego wieczoru. Niektóre wieczory moje w roku 2015 przypominają szalony rollercoaster, w którym co jakiś czas następują przerwy w dostawie prądu - i tak się obawiasz zawieszki, ale to już nie zależy tylko od toru! Paskudna sprawa, serio. Ileż to razy już miałem tek, iż jeden wieczór był spełnieniem pragnień, by następny po nim okazał się pragnień grabarzem.
Nie ma nic gorszego, niż niedopowiedzenia.
Uwielbiam niedopowiedzenia miłością nieodwzajemnioną.
Ględzę. Nie lubię, jak ględzę. Kiedy jestem zdenerwowany często mówię głupoty. Paplam jak najęty. Gdy jestem rozczarowany i rozgoryczony, głupoty mówię zawsze.
Niech więc dzisiaj KaWidmoDe nie będzie rozgoryczony. Może przez taką autosugestię sam się rozchmurzę. Miłego wieczoru!
(KaKu nie będzie, nie mogę się zmusić do pisania. Nic na siłę. A za sześć dni erotyk... już wybrany, będzie na czas. Do zobaczenia 18stego!)
Powrót
A ty mówiłaś: za dużo wina,
że usta moje winem półsłodkie,
że słowa lepkie, późna godzina,
i zamiast kluczyć, idziemy środkiem
A dłonie z dłoni spijały krople.
Muskasz policzek niby ukradkiem,
jakby mi było tam niewygodnie,
jakbyś tu była tylko przypadkiem.
A ja mówiłem... mówiłem? Serio?
No bo to wino winne odwagi.
Gwiazdy sufitem kręcą i wiercą,
czarują niczym najlepszy magik.
A ty pytałaś: u mnie? u ciebie?
latarnie zawsze są takie same?
czy ten tam obok, w mundurze niebie-
skim niesie sobie broń w futerale?
A nie wiem, fajnie, albo i niezbyt,
nieznośna lekkość, późna godzina,
jak bardzo? bardzo! chciałbyś? a gdzieżby!
za dużo wina, a ty mówiłaś...
Ładna historia. W sumie to kronika. Zresztą to chyba mało ważne....grunt, że ładne. Z rodzaju tych, z których daje się wyczuć emocjonalne zaangażowanie autora. Autora - romantyka.
OdpowiedzUsuńA ja słyszałam, że nie ma nic lepszego niż niedopowiedzenia. To jak to w końcu jest?!
Uwierz, że lepszy rollercoaster niż równia pochyła....oj, uwierz.
Znajoma.
Niedopowiedzenia są fajne, ale sprawa podobna jak z alkoholem - w nadmiarze powodują kaca.:)
UsuńMagiczny... nastrój. Czarujący. I niedopowiedziany. A „wino winne” brzmi ciekawie...
OdpowiedzUsuńTe niedopowiedzenia nie dają mi spokoju. Po co one są? może wiesz? W życiu, nie w poezji. W poezji są zwykle intrygujące, ale w życiu raczej irytujące. Przynajmniej na dłuższą metę. Chyba jednak je lubisz (miłością nieodwzajemnioną), więc za co? Za co można lubić niedopowiedzenia i inne niejasności, które zwykle spędzają sen z powiek?
.
Za co lubię niedopowiedzenia? Nie wiem... pewnie za to samo, za co zakochanie. Naiwny czas złudzeń.
UsuńNie-do-powiedzenia, czyli takie rzeczy, które należy wyrazić w inny sposób niż mową. Jak sama nazwa wskazuje - nie powinno się ich mówić. Po to są. Nie są złe - są irytujące, ale tylko wtedy kiedy tak naprawdę mamy w dalekim poważaniu osobę, która je robi w naszą stronę. Jeśli przecież nie jest nam obojętna - dociekamy, analizujemy, próbujemy nie-do-powiedzenie zamienić w powiedzenie, by wiedzieć. Proste i rozwiązuje wszystkie problemy. ROZMOWA.
OdpowiedzUsuńWiersz mi się podoba, a najbardziej wpadł mi w serce wers "jakbyś tu była tylko przypadkiem". Tak jakoś.
Pozdrawiam
I.
"...chrząknął i starł czubkiem buta kurz chodnika. Dłonie zaplótł za plecami, zerknął w bok na przejeżdżający samochód, bynajmniej nie dlatego, że go interesował. Unikał jej wzroku, przeciągał moment rozstania. Moment powiedzenia sobie "to do jutra!" i rozejścia się. Nie chciał, aby tak kończył się ten wieczór.
Usuń- Było bardzo miło... - zaczęła, wpatrując się w swoje dłonie.
- Cieszę się... mnie również. - I znowu odchrząknął, podnosząc na nią wzrok.
- Mam jeszcze... trochę wina w lodówce... - uniosła nieco brwi i przygryzła wargę. Niesamowity widok.
Nie musiała kończyć. Kiwnął głową i uśmiechnął się.
- Chętnie.
Weszli do jej mieszkania. Niedopowiedzenia chociaż raz zostały zrozumiane..."
Niedopowiadamy,, ponieważ podświadomie pragniemy, aby druga osoba chciała tego samego.
Niedopowiedzenia są genialne z punktu widzenia narratora, który zna myśli obojga bohaterów. Romantyczne, z dreszczykiem przebiegającym wzdłuż kręgosłupa... Niedopowiedzenia w pojedynkę to inna, piękna forma strachu przed odrzuceniem, raczkowaniem w ciemności.
OdpowiedzUsuńA wiersz naprawdę warty zatrzymania się. Pięknie, pięknie.
Kat