Hej!
Posucha tutaj straszna, co nie? Zwiędły i uschły wszelkie tworki kwiatki niepodlewane. Ale może da się jeszcze to wszystko odratować? Nie no, nie może... na pewno się da. :)
Znacie te historie: zagubiony wędrowiec na pustyni, chwiejący się na nogach, lecz idący nadal. Raz po raz suchym językiem przeciągający po spieczonych wargach, podczas gdy żar lejący się z nieba i gorący wiatr wyciskają z niego ostatki drogocennej wilgoci, karmiąc nimi złote piaski. Gdzieś tam w oddali majaczy oaza - miraż na horyzoncie, pragnienie i marzenie, obietnica przetrwania czy może fatamorgana?