Hej!
Dzisiaj mamy Dzień Dziecka, toteż tworka nie będzie, zapraszam za to na bajki!
Tak, tak, na bajki, bo mam dla Was dwie opowieści. Pierwsza będzie historią z morałem dla każdego, za to druga... no, ta druga to zdecydowanie dla nieco starszej publiczności. :D
Zapraszam więc do lektury, Dzieciaki! :)
***
O koniu na biegunach i pluszowym zajączku
W
pokoju dziecinnym koń na biegunach mieszkał już id dawna. Zjawił się chyba jako
pierwszy, bo nikt z małych mieszkańców nie pamiętam jego przybycia. Zestarzał
się w międzyczasie, wyblakł brąz jego powłoki, wytarta skóra świeciła tu i
ówdzie brzydkimi dziurami. Karku nie zdobiła już bujna grzywa i ogon wyłysiał,
bo włosie wyrwano na nitki do pereł. Jednak z wiekiem przyszła też mądrość i
stateczność. Dla wszystkich mieszkańców nie był już zwykłym koniem na biegunach
– był aż Koniem.
Pewnego
dnia, gdy ludzi nie było w pobliżu, przykicał do niego młody, pluszowy Zajączek.
- Co to
jest naprawdę? – zapytał długouch. – Czy to znaczy mieć w sobie, jak niektóre
nasze koleżanki lalki, rzeczy, które pozwalają mówić i poruszać się?
-
Naprawdę – odpowiedział Koń – nie jest to, z czego się jest zrobionym, ale to,
co się z nim dzieje. Jeżeli pokocha cię dziecko i będzie cię kochało długi,
długi czas nie tylko dlatego, aby się z tobą bawić, ale że cię kocha… tak, to
wtedy jesteś naprawdę.
- Czy
to boli? – drążył Zajączek.
-
Czasami – przyznał Koń, bo nigdy nie kłamał. – Jeżeli jesteś naprawdę, to nie
masz o to żalu, że boli.
- Czy
to się dzieje za jednym razem? Czy może powtarza się ciągle od nowa?
- Nie,
to nie dzieje się za jednym razem – odpowiedział Koń. – Trzeba się stawać, aby
być, a to trwa bardzo długo. Dlatego wyłączeni są z tego procesu wszyscy ci,
którzy łatwo się łamią, mają ostre kanty i ci tak piękni i wartościowi, że nie
wolno ich dotknąć. Tak między nami mówiąc, kiedy będziesz naprawdę, będziesz wyglądać
inaczej niż teraz: oklapną ci uszy, wybiją się stawy, wyleniejesz, utracisz
oczy… Jednym słowem, będziesz bardzo brzydki.
Zajączek
spojrzał na swoje piękne futerko, na misterne szwy, dotknął swojego sprężystego
uszka i zasmucił się, słysząc słowa Konia.
- Ale
nie martw się – ciągnął Koń - gdyż to wszystko nie ma znaczenia, albowiem jeżeli
jesteś naprawdę, nie możesz być brzydki. Chyba że tylko w oczach dorosłych,
którzy jednak nic z tego nie rozumieją.
Zajączek
pokiwał głową ze zrozumieniem, a następnie przyjrzał się uważnie Koniowi
wzrokiem pełnym podziwu. „Chyba jesteś naprawdę…” pomyślał pluszowy Zajączek,
jednak nie powiedział tego głośno, bo bał się, że może urazi przyjaciela –
starego konia na biegunach.
A Koń
uśmiechnął się tylko i spokojnie przymknął zmęczone oczy.
A teraz coś nieco luźniejszego... zastanawialiście się może, dokąd nocą tupta jeż?
Jeż
Przez las, krętą ścieżką, omijając
co większe kamienie, posapując i pomrukując tupta jeż. Wędruje od rana,
uparcie, niezmordowanie, pokonując metr za metrem, by po wielu godzinach w
końcu wychynąć z mrocznej kniei. Przed sobą, jak okiem sięgnąć, widzi świeżo
zaorane pola. Ciche westchnienie dobywa się z małej piersi, lecz wędrowiec bez
namysłu podejmuje mozolną podróż przez poprzeczne bruzdy, a co jedna to
głębsza.
Wreszcie pod wieczór dociera do siatki, znajduje w niej dziurę i...
staje naprzeciw czarnej, czteropasmowej autostrady. Po szosie z grzmotem
przewalają się stalowe olbrzymy. Od zwykłych osobówek, przez vany, dalekobieżne
autokary i ciężarówki, aż po gigantyczne, osiemnastokołowe TIRy i cysterny.
Mruczy pod nosem:
- Ech, fum...fum... ludzie.
Jeździcie sobie beztrosko i nie zdajecie fum...fum... sobie sprawy, że całkiem
niedaleko, tuż obok, czai się... JEŻ! Kolczasta bestia, gotowa w mgnieniu oka
wtargnąć na drogę i, fum…fum… zmasakrować wam te... jak im tam... opony. Ale
bez obaw, spoko. Poczekam. Jeźdźcie, jeźdźcie sobie, nie jestem przecież,
fum...fum... podłym, złośliwym skurwysynem.
***
To wszystko na dzisiaj! :D Mam nadzieję, że bajki się Wam podobały. niebawem zaś wrócę z jakimś tworkiem, więc szukajcie mnie na fejsie (zapraszam do zakładki O MNIE, gdzie znajdziecie odnośnik do fanpejdżu. ;] ).
Życzę bajkowego popołudnia i przemiłego wieczoru!
Pa!
Proszę, proszę, Widmo się przekwalifikowuje na prozę?
OdpowiedzUsuńA tak już całkiem poważnie: z tych dwóch pierwsza podoba mi się bardziej. Jest bardziej... poetycka. Druga zabawna, ale nie ma już tej magii.
Pees: Dzięki za niespodziankę, udała się. To prawda, że niełatwo wyczuć co nam, dziewczynom siedzi w głowach, ba,my same często nie wiemy ;)
Nigdy nie musiał się... przekwalifikowywać. Proza bywa łatwiejsza. Ale tylko czasami.
UsuńEch, co ja z Wami mam... :P