środa, 30 sierpnia 2017

Widmowy pamiętnik

Hej!

Sierpień jest pięknym miesiącem. Szkoda, że się kończy.
Nie jest już tak ciepło, jak było chociażby w lipcu. Noce są dłuższe. Kawa jest mocniejsza. Liście żółkną - zaraz będzie jesień. Powietrze pachnie suszonymi grzybami, mokrą ściółką i wypalaną trawą. Dzwonki w szkołach rozgrzewają się przed służbą. Ciepłe kurtki i szaliki niemrawo wyglądają z niedomkniętych drzwi szafy. Poranna mgła podnosi się coraz ociężalej.

-12ºC. Skrzy(pi) się wszystko.
Szkoda, że sierpień się kończy, ale... no właśnie, zaraz jesień.
I zaraz znowu będzie pięknie.
A potem, po jesieni, będzie jeszcze piękniej i jeszcze zimniej.

Ot, takie mroźne wspomnienie na zakończenie ciepłego sierpnia. A na mroźnej fotografii wspomnieniowej pieseł. Pieseły są fajne i lubią zimę.
Zupełnie jak Widmo.

Psowaty na fotografii pojawia się nieprzypadkowo, albowiem dzisiaj tworek psowato-melancholijny. Tak, jak zapowiedziałem na fejsie... przydałaby się jakaś muzyka do czytania, ale nie chcę Wam sugerować, co też to miałoby być. Chociaż nie, to nie jest prawda - chciałbym zasugerować jeden z nokturnów Chopina, ale tego tego nie zrobię.

Włącz sobie taką muzykę, jaką chcesz. :)


Ostatnio nie pojawiało się nic klasycznego, nic rymowanego, nic nawiązującego do starych czasów... i tym razem będzie podobnie. Oto przedstawiam dzisiaj coś nowszego, tegoroczna wariacja na temat wariactwa.

Bo koniec miesiąca to też jakaś granica. Zwłaszcza koniec sierpnia. Czasami kończymy coś, nawet nie wiedząc, że to robimy. Dla nas to może być kolejny etap, dla innych koniec wszystkiego. W idealnym świecie wiedzielibyśmy o tym i moglibyśmy zainterweniować - oczywiście gdybyśmy tylko zechcieli.

Niestety, nie żyjemy w idealnym świecie.



***


Smycz barwy nadziei

Rzeszów przywitał mnie deszczem
prawie
jakby wiedział, że pragnę moknąć.
Psów nie porzuca się w słoneczne dni.

A taki właśnie pies ze mnie
przywiązany do starej sosny
łzy jak żywica i deszcz też się lepi
sierść w kłakach
i wspomnienia też.
W łapy zimno, lecz to nie deszcz
wysysa żar
a pustka, ktoś zabrał w aucie
tę część mnie, najlepszą, odjeżdża autostradą,
prawdziwa, bo bezinteresowna.

Mógłbym przegryźć tę smycz
którą mnie przywiązałaś do drzewa.
Pachnie już żywicą i jeszcze Twoją dłonią.
Tak, tą samą, która mierzwiła mi
sierść na łbie i drapała za uchem.
Cóż to dla mnie ta smycz, powiedz,
tylko kawałek materiału dzierganego nadzieją.
Nadzieją, że wrócisz, uśmiechniesz się,
zimne ucho podrapiesz,
wszystko wybaczę za ten dotyk.

Mógłbym szczekać, wyć, szarpać i tarzać się w liściach,
zamiast tego przywaruję, wpatrzony w Twoje
ślady, ulotna nić zapachu na ściółce.
Zamrugam, już wracasz? Już machać ogonem?
Nie, jeszcze nie. Chowasz się za drzewem.
Na pewno.
Zawsze tak robiłaś, chowałaś się,
a dla mnie to był koniec świata.
Śmiałaś się potem z tych moich zawałów serca.
Tuliłaś, wybaczałem. Było znów dobrze.

Pogłaskałaś na odchodne, szczęśliwa czy też nie?
Po co ta smycz, słowo wystarczy.
"Chodź". Idę. "Siad" - wszystko dla Ciebie.
"Aport! Tak, dobrze. Zostań, waruj!" Wystarczyłoby.
"Czyj jesteś, co? Czyj, powiedz, czyj?" I Twój śmiech
gdy oczy i ogon zdradzały, że cały i tylko Twój.
"Jesteś
     tylko
          mój"
               Jestem.

Deptałaś przypadkiem po łapach. Nie bolało.
Kochałem  chwile Twojej uwagi, gdy pisk bił po ścianach.
Jestem tą smyczą z nadziei, żywicą deszczu
i deszczem domysłów. Czy wrócisz?
Twoim płaczem w mą sierść, gdy Ci było źle jestem
i krwią na zębach tego, który miałby Cię zranić.
Jestem i będę tutaj na Ciebie czekać
bo cóż ze mnie za pies bez Pani? Ot, żałosna kulka,
mały pisk szczeniaka
z którego Twoja siła zrobiła ogara.

Dobrze, że mnie nie oddałaś, tylko tutaj,
samego, przy naszym drzewie...
Bo wiesz, że tu będę, gdy
zawrócisz auto,
lub zginę.


/Marzec 2017/


***

Korzystajcie z sierpnia, zostało go jeszcze prawie 26 godzin... Można się jeszcze w sierpniu zakochać ostatni raz w tym roku. :)

Pa!

1 komentarz:

  1. Jeden z moich ulubionych. Nie jest pozytywny, ale szczery i naładowany emocjami.
    Kat

    OdpowiedzUsuń